*Oczyma Madeline*
Prowadzę normalne życie, normalnej nastolatki. Chodzę do szkoły z moją najlepszą przyjaciółką Bonnie. Mój pokój wygląda zwyczajnie. Fioletowe ściany, a na nich zdjęcia bliskich mi osób. Metalowe łózko, a nad nim portret Marlin Monroe. Przeszklone, biało-czarne meble i laptop jak zawsze na biurku. W kącie, kojec mojego psa, Bolka. Obudziłam się o siódmej aby zdążyć do szkoły. Niechętnie opuściłam moją mięciutką pościel i ruszyłam w kierunku łazienki. Tak, mojej własnej łazienki. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic. Umyłam zęby, obwiązałam się ręcznikiem i zaczęłam wybierać strój. Zdecydowałam się na to. Włosy związałam w kok i zeszłam na dół do kuchni. Moja mama siedziała przy stole czytając gazetę.
- Cześć kochanie- powiedziała dziwnym głosem
- Coś się stało ?- zapytałam siadając naprzeciwko niej
- Nie , nic się nie stało- oznajmiła mi ze sztucznym uśmiechem
Oczywiście, nie uwierzyłam jej, ale nie chciałam ciągnąć dalej, ponieważ mogło by to doprowadzić do kłótni. Wyciągnęłam z szafki mój ulubiony kubek od Bonnie i nalałam do niego świeżego soku pomarańczowego. Do tostera włożyłam dwie kromki chleba. Kilka minut później posmarowałam je masłem i Nutellą. Popatrzyłam na zegarek. 7:50. Szybko dokończyłam śniadaniei chwyciłam torbę. Wychodząc, a raczej wybiegając z domu rzuciłam krótkie :
- Pa !
Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam moją przyjaciółkę. Uśmiechnęła się szeroko na mój widok.
- Myślałam, że nie przyjdziesz- powiedziała
Szybkim krokiem udałyśmy się w stronę szkoły. Pierwsza lekcja : Chemia. Na lekcji w ogóle nie słuchałam nauczyciela. Myślałam cały czas o mojej mamie. Zawsze była radosna i uśmiechnięta. Dzisiaj zachowywała się jakby coś ją martwiło. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. Na przerwie spotkałyśmy Steve.
- Cześć dziewczyny
- No cześć- powiedziałyśmy razem
- Jak tam wczorajsza randka ?- zapytałam prawie wybuchając śmiechem.
Umówił się na randkę w ciemno. Niestety dziewczyna okazała się być pryszczatą i nudną Madison.
- Ha, ha, bardzo śmieszne- powiedział trącając mnie łokciem
- Kandydujecie na przewodniczącego szkoły ?- zapytał zmieniając temat
- Nie nadaję się- powiedziałam
- A ja tym bardziej- zawtórowała mi przyjaciółka
Wtedy usłyszałam za sobą ten piskliwy głosik. Laura. Najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Sweetaśny plasticzek który nie ma nic innego do roboty niż upokarzanie innych. Zazdrości Bonnie wyglądu, a mi, charakteru.
- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich- powiedziała "najmądrzejsza"
- Dla nas wszystkich było by lepiej gdybyś chodziła z torbą na głowie- od razu jej odpyskowałam
- Myślisz, że jesteś fajna ? Jesteś beznadziejna, ofiaro- powiedziała
- Pozwól, że nie będę się zniżać do twojego poziomu- oznajmiłam odwracając się na pięcie i odchodząc.
Reszta dnia minęła spokojnie. Po szkole razem z Bonnie udałam się do centrum handlowego na obiad. Poszłyśmy do naszej ulubionej restauracji . Znalazłyśmy wolny stolik w głębi lokalu i zamówiłyśmy spaghetti. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się jak małe dziewczynki. Po obiedzie pożegnałam się z dziewczyną i udałam się do domu. W progu zauważyłam, że coś jest nie tak.
- Mamo !- krzyczałam
Nigdzie jej nie było. Może to dziecinne, ale bałam się. Pobiegłam do gabinetu taty.
- Tato, gdzie mama ?- powiedziałam starając się nie krzyczeć
- Wiesz.....wyszła- powiedział wbijając wzrok w podłogę
- Czemu nikt mi nic nie mówi !?- krzyknęłam wkurzona
- Ja nie mogę, kochanie- powiedział, prawie nie słyszalnie
Trzasnęłam drzwiami i ze łzami w oczach pobiegłam na górę. Jak by tego było mało, przewróciłam się na schodach i rozcięłam nogę. "Ku*wa !" krzyknęłam. Kulejąc pobiegłam do pokoju i zakluczyłam drzwi. Krew pobrudziła kafelki w łazience. Z apteczki wyciągnęłam bandaż i opatrzyłam ranę na nodze. Mój tata nigdy nie miał przede mną tajemnic. Do teraz. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Gdzie jest moja mama ?!. Cały czas zadawałam sobie to pytanie. Usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach. "No tak, zapasowy klucz"- pomyślałam. Drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich tatę.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że wkrótce wszystkiego się dowiesz- oznajmił wchodząc do pokoju.
- Czemu nie możesz mi powiedzieć teraz !?- krzyknęłam
Byłam coraz bardziej zła.
- Nic nie rozumiesz...-powiedział starając się być spokojny
- Jak mam ku*wa rozumieć skoro nic mi nie mówisz !?
- To dla twojego dobra, zrozum
- Wyjdź stąd- powiedziałam przez zaciśnięte zęby
- Ale...
- WYJDŹ STĄD, POWIEDZIAŁAM !!!- wydarłam się i w napadzie furii rzuciłam w niego butem na wysokim obcasie
ominął go. Ja opadłam na łóżko i zaczęłam myśleć o samobójstwie. Lecz od razu wyrzuciłam tą myśl z głowy. "Jeszcze nie teraz"- pomyślałam. Miałam ochotę zakopać się w ziemi i wyjść z niej dopiero wtedy, gdy moje problemy się rozwiążą. Wskoczyłam pod kołdrę i zasnęłam.
Obudził mnie Bolek wskakujący na łóżko. Wtuliłam się w zwierzaka i pocałowałam w pysk. Wyczołgałam się z łóżka kierując się w stronę łazienki. Weszłam do środka i od razu przekręciłam klucz w drzwiach. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni. 4:00. Usiadłam na ziemi i ręką wyczułam zaschniętą krew. Postanowiłam wziąć zimny prysznic. Rozebrałam się i oparłam głowę o zimną ścianę. Odkręciłam wodę i relaksowałam się. Syknęłam z bólu gdy woda dopłynęła do rany na nodze. Wyszłam z pod prysznica i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie z opuchniętymi oczami i czerwoną od płaczu twarzą. Zaczęłam intensywnie myśleć. Drżącymi rękoma wyciągnęłam z szafki mały przedmiot. Żyletkę. Obracałam ją w dłoni obmyślając za i przeciw. Zdecydowałam się, a bicie serca przyśpieszyło. Uklękłam aby mieć lepszy dostęp do uda. Przyłożyłam żyletkę do skóry i wykonałam pierwsze cięcie . Syknęłam, a z oczu wyciekły łzy. Potem było łatwiej. Po mojej nodze zaczęła spływać krew. Niektórzy mogą pomyśleć, że to nie powód by się ciąć, ale moja mama była dla mnie bardzo ważna. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie chciała by tego. Odrzuciłam żyletkę w kąt pomieszczenia. Wyciągnęłam z szafki bandaże i owinęłam nim udo. Te pięć blizn nigdy nie zniknie. Znów rozpłakałam się. Starłam z ziemi krew i ruszyłam do pokoju. Mój pies słodko spał. Podeszłam do szafy i wybrałam strój. Wzięłam laptopa i wchodziłam na różne strony plotkarskie. Naszła mnie ochota na film. Wyszukałam "Sala Samobójców" i rozpoczęłam seans. W połowie filmu zrobiłam się głodna. Dochodziła siódma rano więc miałam nadzieję, że tata jeszcze śpi. Cicho zeszłam do kuchni. Stanęłam przed lodówką i wyciągnęłam z niej pizzę. Wyłożyłam cztery kawałki na talerz i zmierzałam w kierunku sypialni. Po grodze natknęłam się na tatę. Starałam się go ominąć, ale zaczął :
Reszta dnia minęła spokojnie. Po szkole razem z Bonnie udałam się do centrum handlowego na obiad. Poszłyśmy do naszej ulubionej restauracji . Znalazłyśmy wolny stolik w głębi lokalu i zamówiłyśmy spaghetti. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się jak małe dziewczynki. Po obiedzie pożegnałam się z dziewczyną i udałam się do domu. W progu zauważyłam, że coś jest nie tak.
- Mamo !- krzyczałam
Nigdzie jej nie było. Może to dziecinne, ale bałam się. Pobiegłam do gabinetu taty.
- Tato, gdzie mama ?- powiedziałam starając się nie krzyczeć
- Wiesz.....wyszła- powiedział wbijając wzrok w podłogę
- Czemu nikt mi nic nie mówi !?- krzyknęłam wkurzona
- Ja nie mogę, kochanie- powiedział, prawie nie słyszalnie
Trzasnęłam drzwiami i ze łzami w oczach pobiegłam na górę. Jak by tego było mało, przewróciłam się na schodach i rozcięłam nogę. "Ku*wa !" krzyknęłam. Kulejąc pobiegłam do pokoju i zakluczyłam drzwi. Krew pobrudziła kafelki w łazience. Z apteczki wyciągnęłam bandaż i opatrzyłam ranę na nodze. Mój tata nigdy nie miał przede mną tajemnic. Do teraz. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Gdzie jest moja mama ?!. Cały czas zadawałam sobie to pytanie. Usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach. "No tak, zapasowy klucz"- pomyślałam. Drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich tatę.
- Chcę ci tylko powiedzieć, że wkrótce wszystkiego się dowiesz- oznajmił wchodząc do pokoju.
- Czemu nie możesz mi powiedzieć teraz !?- krzyknęłam
Byłam coraz bardziej zła.

- Jak mam ku*wa rozumieć skoro nic mi nie mówisz !?
- To dla twojego dobra, zrozum
- Wyjdź stąd- powiedziałam przez zaciśnięte zęby
- Ale...
- WYJDŹ STĄD, POWIEDZIAŁAM !!!- wydarłam się i w napadzie furii rzuciłam w niego butem na wysokim obcasie
ominął go. Ja opadłam na łóżko i zaczęłam myśleć o samobójstwie. Lecz od razu wyrzuciłam tą myśl z głowy. "Jeszcze nie teraz"- pomyślałam. Miałam ochotę zakopać się w ziemi i wyjść z niej dopiero wtedy, gdy moje problemy się rozwiążą. Wskoczyłam pod kołdrę i zasnęłam.
*Następnego dnia*

- Musimy porozmawiać
- Zostaw mnie w spokoju- powiedziałam
- Twoja mama......- zaczął
- Co ?- zapytałam
- Zaginęła. Policja jej szuka- powiedział ze smutkiem w oczach.
Mój świat się zawalił. Łzy napłynęły mi do oczu. Nagle talerz z pizzą runął na ziemię, a ja czułam się coraz słabsza. Przed oczami zrobiło się ciemno, a powieki zamykały się. Usłyszałam tylko krzyk taty:
- Madeline !
I zemdlałam.
*
Próbowałam otworzyć oczy, lecz moje powieki były zbyt ciężkie. Bolała mnie głowa i nie mogłam nic powiedzieć. W końcu udało mi się. Leżałam w swoim łóżku, a przy mnie siedział zmartwiony tata. Musiało być mu ciężko. Podał mi szklankę z wodą. Nie byłam już wściekła. Przytuliłam go i znów zaczęłam płakać.
- Wszystko będzie dobrze -powiedział
Poczułam się śpiąca i zasnęłam.
-----------------------------------------------------------
I co myślicie ?
W życiu Madeline pojawiły się problemy.
Proszę komentujcie i dodawajcie się do obserwatorów, bardzo mi na tym zależy.